Twoje listy idą na śmietnik, dziwisz się?

Jego ręce o grubych palcach, okutych w złote pierścienie przez wiele lat wkładały mu na plecy bogato haftowany ornat. Podczas celebrowania mszy zwracał uwagę, czy poprawnie nosi wełniany paliusz z sześcioma czarnymi krzyżykami, czy też może demencja pozwoliła mu założyć go na lewą stronę? Gdzie jest twój srebrny pastorał w formie krzyża, którym podpierasz się idąc w kierunku ołtarza ? A co z twoją infułą ? Pamiętasz jak przypomniałem Ci o niej abyś ją założył, gdyż będzie ci potrzebna podczas udzielania błogosławieństwa podczas liturgii? A piuska? Tak, tak – ta nieszczęsna mała, biała czapeczka, którą nosi każdy papież, czerwoną każdy kardynał a fioletową każdy biskup. Gdybyś przez przypadek założył nie tą co trzeba, wierni mogliby powtórzyć historię z 1979, kiedy to na Skałce w Krakowie przedwcześnie wiwatowali opatowi cystersów a nie tobie.

Miałem sen w którym chciałeś mi oddać swój złoty pektorał, zwisający ci wdzięcznie na szyi. Powiedziałeś mi wtedy: Będzie twój, jeśli po mojej śmierci spalisz wszystkie moje notatki. Innym wtedy powiem, żem gdzieś mój pektorał zapodział i poproszę o wyrobienie nowego. Śmiałem się wtedy przez sen, bo wiedziałem, że z tych notatek to nie jedna, a dziewięć ksiąg mogłaby powstać, a ja byłbym ostatnim głupcem na tym padole gdybym się wtedy jednak ciebie posłuchał. Stałbym nadal gdzie stoi większość moich kolegów, w jakiejś podrzędnej plebanii zbitej kilkoma deskami,  nawracając zagubionych pijaków i złodziei albo tych zwykłych parafian, co tylko od czasu do czasu biją swoje żony.

– Idź i nie grzesz więcej – krzyczałbym z ambony, a oni zamiast coś zmienić, przyszliby znów do mnie za tydzień  z tą samą formułką spowiedzi.

Upór i brak jakichkolwiek zahamowań poprowadził mnie znacznie dalej. Wystarałem się o honorowe obywatelstwo wsi i miast, w ciągu zaledwie kilku lat postawiłem sobie dwa pomniki oraz  płaskorzeźbę i to nie za swoje ale ( bagatela ) – za podatników pieniądze. Przy okazji na całym świecie dostaje doktoraty honoris causa, więc pytanie do zwykłego zjadacza chleba: w imię czego mam się teraz tego wszystkiego wyzbyć ? W imię prawdy, która zakopana jest gdzieś w grubych archiwalnych teczkach, do których od lat nikt nie zagląda? Do listów, które świadomie zostały albo wyrzucone albo spalone, aby przypadkiem nikt nie próbował pójść za głosem sumienia i wypłacić słone zadośćuczynienie tym, którym się ono należy?

Dwadzieścia siedem lat czynnej służby u boku pośmiertnie kanonizowanego papieża, nie może być od tak przekreślone ruchem ręki jakiegoś zuchwałego dziennikarza z tefałenu :). Dlatego aby zachować dobre oblicze kościoła, muszę milczeć jak grób, udając ślepego, głuchego oraz niedoinformowanego, bo inaczej zginę przykryty lawiną pytań zadawanych przez wysłanników wścibskich komercyjnych stacji telewizyjnych. Doskonale wiem gdzie czai się prawda i dlaczego przez tak wiele lat była ukrywana, tyle, że w obecnej sytuacji, muszę zaszyć się gdzieś w jakiejś małej, watykańskiej kaplicy i wszystko jeszcze raz przemyśleć. Porozmawiam z moim bogiem, on wysłucha mnie i zrozumie.

 

Ostatni obrazek to czyjeś grafitti na warszawskiej Pradze, tak dla ciekawostki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *